Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, Pręż swój młody duch, Pracując za dwóch! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, Pręż swój młody duch jak stal! Wiara się bije, wiara śpiewa, Szkopy się złoszczą, krew ich zalewa, Różnych sposobów się imają, Co chwila "szafę" nam posyłają - hej! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, Pręż swój
Tekst piosenki: Pałacyk Michla, Żytnia, Wola, Bronią jej chłopcy od Parasola, Choć na tygrysy mają visy, To warszawiaki fajne chłopaki są. Czuwaj, wiara, i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, pracując za dwóch! Czuwaj wiara i wytężaj słuch, Pręż swój młody duch jak stal! Każdy chłopaczek chce być ranny, Sanitariuszki morowe panny i gdy Cię kula trafi jaka, poprosisz pannę - Da ci buziaka. Hej! Czuwaj, wiara, i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, pracując za dwóch! Czuwaj wiara i wytężaj słuch, Pręż swój młody duch jak stal! Z tyłu za linią dekowniki, Intendentura, różne umrzyki. Gotują zupę, czarną kawę I tym sposobem walczą za sprawę. Hej! Czuwaj, wiara, i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, pracując za dwóch! Czuwaj wiara i wytężaj słuch, Pręż swój młody duch jak stal! Za to dowództwo jest morowe, Bo w pierwszej linii nadstawia głowę, A najmorowszy z przełożonych To jet nasz "Miecio" w kółko golony Hej! Czuwaj, wiara, i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, pracując za dwóch! Czuwaj wiara i wytężaj słuch, Pręż swój młody duch jak stal! Wiara się bije, wiara śpiewa, Szkopy się złoszczą, krew ich zalewa. Różnych sposobów się imają. Co chwila "szafę" nam dosuwają. Hej! Czuwaj, wiara, i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, pracując za dwóch! Czuwaj wiara i wytężaj słuch, Pręż swój młody duch jak stal!
Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, pracując za dwóch! Czuwaj wiara i wytężaj słuch, pręż swój młody duch jak stal! Każdy z chłopaków chce być ranny, sanitariuszki morowe panny. A gdy cię trafi kula jaka, poprosisz pannę, da ci buziaka w nos! Czuwaj wiaro Za pierwszą linią dekowniki,
Nie wszyscy czuli się Polakami. Niektórzy wcale nie byli praktykującymi Żydami lub nawet nie przyznawali się do swojego kulturowego dziedzictwa. Wszyscy jednak urodzili się na ziemiach polskich i mieli bezpośrednie, żydowskie korzenie. Przedstawiamy dziesięciu polskich Żydów, którzy zmienili losy świata. 10. Samuel Goldwyn. Człowiek, który stworzył MGM Gdyby nie jego zaufanie, Gary Cooper nigdy nie stałby się zbyt dumnym by uciekać stróżem prawa w westernie „W samo południe”. A część nieśmiertelnych hitów kinowych, jak choćby „Deszczowa piosenka”, czy „Przeminęło z wiatrem” nie rozpoczynałoby się czołówką z ryczącym lwem. Samuel Goldwyn, znany wcześniej jako Szmul Gelbfisz, zdecydowanie dołożył swoje trzy grosze do historii kina, a jego wytwórnia filmowa miała pod swoimi skrzydłami całą plejadę gwiazd. Szmul urodził się w Warszawie w 1879 roku, jako najstarszy z sześciorga dzieci Aarona Dawida Gelbfisza, handlarza używanymi meblami. Za całą edukację musiało mu wystarczyć uczęszczanie do chederu (żydowskiej szkoły religijnej). Kiedy w wieku 15 lat stracił ojca, zamiast zgodnie z tradycją stać się głową rodziny, wyjechał z kraju. Słynne logo MGM z ryczącym lwem. Po różnych perypetiach, w 1898 roku trafił do USA. Tu spełnił się jego amerykański sen. Pracował w wielu miejscach, między innymi otarł się o braci Warner, by w końcu z dwoma wspólnikami założył jedną z najbardziej znanych wytwórni filmowych na świecie – Metro-Goldwyn-Mayer, w skrócie MGM. Zobacz również:Nasi Żydzi potrafili liczyć. I Polska mogła na tym zbić miliardy!Mae West. Kobieta, która oddała światu krągłościCzy Żydzi przejęli władzę w Polsce w 1944 roku? 9. Adolf Beck. Wynalazca EEG Po ataku padaczki pacjent poddawany jest badaniu EEG, a lekarz z uwagą śledzi wyniki. Obaj zapewne nie zdają sobie sprawy z tego, że możliwość oglądania funkcji mózgu zawdzięczają… polskiemu Żydowi. Elektroencefalografia (EEG) to zasługa Polaka! Adolf Beck urodził się w Krakowie w 1863 roku. Ukończył gimnazjum św. Jacka i w 1884 roku podjął studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Swoją pracę badawczą rozpoczął już w trakcie studiów, by w 1890 roku obronić pracę doktorską o badaniu mózgu za pomocą elektryczności. Mimochodem odkrył przy tym jedną z najistotniejszych metod diagnostycznych neurologii, wykorzystywaną dziś na całym świecie. 8. Ary Szternfeld. To on zaprowadził ludzi w kosmos Ary Szternfeld urodził się w 1905 roku w Sieradzu. Jego ojciec handlował mąką. Ary ukończył w Łodzi żydowskie gimnazjum, a następnie rozpoczął studia, najpierw w Polsce, a potem we Francji. W 1927 roku Szternfeld ukończył elektrotechnikę i podjął pracę w zawodzie. Nie zrezygnował jednak ze swojej prawdziwej pasji. Bez Arego Szternfelda nie wystrzelono by Sputnika. Ary od zawsze z tęsknotą spoglądał w gwiazdy, a kiedy zdobył już potrzebną wiedzę, zaczął planować loty kosmiczne. Wytyczył coś na kształt kosmicznych ścieżek, potrzebnych do określania odpowiednich trajektorii lotów orbitalnych. Obliczył między innymi orbitę, na którą wprowadzono pierwszego sztucznego satelitę „Sputnika”. Gdyby nie on, Rosjanie nie byliby pierwszymi zdobywcami kosmosu. 7. Kazimierz Funk. Odkrywca witamin Sok w lodówce multiwitamina, krem z witaminą, a suplement diety z witaminami. I gdyby nie Kazimierz Funk, który je odkrył i stworzył pojęcie „witamina” zapewne nie wiedzielibyśmy cóż to takiego. Kazimierz Funk urodził się w Warszawie w 1884 roku, w rodzinie o korzeniach żydowskich. Ukończył medycynę i chemię na prestiżowych europejskich uniwersytetach. Kiedy w londyńskiej placówce naukowej badał przyczyny choroby beri-beri dokonał zaskakującego odkrycia. Ten miły starszy pan dał światu witaminy. Kazimierz Funk był polskim Żydem. W 1911 roku wyodrębnił z otrębów ryżowych nieznaną substancję, którą my znamy pod nazwą witamina B1. Kazimierz Funk kontynuował badania i leczył chorych na awitaminozy (skrajne niedobory witamin). Podejrzewał jednocześnie, że niedobory poszczególnych witamin mogą powodować także inne choroby. Mimo, że wiele lat spędził na obczyźnie i miał nawet amerykańskie obywatelstwo, nigdy nie wyrzekł się polskości. 6. Max Factor. To on stworzył make-up Maksymilian Faktorowicz zaczynał skromie, ale jego życie rozwinęło się w prawdziwą epopeję. Urodził się w 1872 w Zduńskiej Woli, w wielodzietnej rodzinie. Jako czternastolatek zaczął terminować u aptekarza, a kilka lat później miał już własną drogerię i perukarnię w Moskwie. Talent Faktorowicza był tak wielki, że wkrótce doradzał w kwestii kosmetyki najważniejszym osobom na carskim dworze. Wydawać by się mogło, że taka kariera powinna być szczytem jego marzeń, jednak Maksymilian nie czuł się bezpiecznie. Dlatego zabrał rodzinę i w 1904 roku uciekł do USA. W 1914 roku Max Factor wypuścił pierwszy podkład do charakteryzacji, który niesamowicie ułatwił zadanie aktorom. (Zdjęcie pochodzi ze strony Za oceanem musiał zaczynać niemal od zera jako Max Factor. Przez lata pokonywał pasma niepowodzeń zawodowych i osobistych tragedii, by w końcu odnaleźć swoje powołanie w świecie kina. Kiedy Factor zaczął tworzyć kolorowe kosmetyki do charakteryzacji, był niczym objawienie dla hollywoodzkich aktorów. Wystarczyło, że firma Maxa wypuściła na rynek produkty do makijażu dla zwykłych kobiet, a kraj zalała fala pozwów o rozwód wnoszonych przez przerażonych mężów. To Max Factor wymyślił określenie make-up. I co najważniejsze, dał światu pierwszego kinowego amanta, poprawiając urodę Rudolfa Valentino. 5. Ludwik Hirszfeld. To dzięki niemu wiesz, jaką masz grupę krwi Ludwik Hirszfeld urodził się w Warszawie, w zasymilowanej żydowskiej rodzinie w 1884 roku. W odróżnieniu od Gelbfisza, odebrał staranną edukację. W 1907 roku ukończył w Niemczech studia medyczne. Niedługo później Hirszfeld został asystentem niemieckiego profesora Emila von Dungerna. Do dziejów medycyny przeszedł dzięki swojej pracy nad grupami krwi. Wprawdzie pierwszych odkryć w tym zakresie dokonał Karl Landsteiner na początku wieku, ale dopiero Dungern i Hirszfeld zaprowadzili w serologii porządek. Dzięki nim znamy dzisiaj grupy krwi 0, A, B i AB. Po powrocie do Polski w 1920 roku Hirszfeld kontynuował badania i to on określił czynnik Rh oraz badał zjawisko konfliktu serologicznego. Nie wiadomo, kiedy Hirszfeld się ochrzcił. Ślub brał juz chrześcijański, a pochowano go na katolickim cmentarzu we Wrocławiu. Badania Dungerna i Hirszfelda uratowały życie niezliczonej rzeszy pacjentów poddawanych transfuzjom na całym świecie. Określenie grup krwi pozwoliło na uniknięcie błędów przy jej przetaczaniu. Odkrycie zaczęto wykorzystywać także w kryminalistyce. Niejeden podejrzany został oczyszczony z zarzutów z powodu niezgodności grupy jego krwi ze znalezioną na miejscu zbrodni. Badacze przyjrzeli się także mechanizmom dziedziczenia grup krwi, które po opisaniu przez nich stały się pierwszymi metodami ustalania ojcostwa. 4. Ludwik Zamenhof. Twórca esperanto „Historiaj Vidindaĵoj” brzmiałaby nazwa naszego serwisu w międzynarodowym języku esperanto. Podobnie jak niegdyś łacina, czy francuski, tak ten nowy twór miał się stać uniwersalnym środkiem komunikacji. Ostatecznie esperanto nie przyjął się i globalnym językiem jest obecnie angielski. Ludwik Zamenhoff. Człowiek, który chciał dać ludziom język uniwersalny. Można by to wszystko skwitować zwykłym wzruszeniem ramionami gdyby nie drobny fakt. Esperanto stworzył Polak, a konkretnie polski Żyd Ludwik Zamenhof. Już w wieku 10 lat był wrażliwy na bariery komunikacyjne pomiędzy nacjami zamieszkującymi jego rodzinny Białystok. Chłopiec wyraził się poprzez literaturę i napisał dramat „Wieża Babel, czyli tragedia białostocka w pięciu aktach”. Być może już wtedy zaczął marzyć o stworzeniu języka, którym będą się mogli porozumieć wszyscy, bez względu na to, do jakiej nacji przynależą… 3. Helena ona nauczyła kobiety dbać o siebie Poprawianiem urody zajmował się nie tylko Maksymilian Faktorowicz, ale też Chaja Rubinstein. Urodziła się na krakowskim Kazimierzu w 1870 roku. Jej ojciec Hercel Naftali Rubinstein handlował naftą i jajami. Rodzina klepała biedę. Młodziutka Helena Rubinstein widziana okiem francuskiego malarza Paula Césara Helleu. Madame Rubinstein uwielbiała własne portrety. Z największych sław tylko Picassa nie udało jej się zmusić, by ją uwiecznił. Wiele lat później amerykańska milionerka Helena Rubinstein w autobiografii na nowo wykreuje ten fragment swojego życia tak by przystawał do bajecznej kariery. W 1889 roku Chaja, która odtąd postanowiła być Heleną, wyruszyła w świat. Przez Australię i Europę trafiła w końcu do Stanów Zjednoczonych. Zaczęła od słoiczka prostego kremu nawilżającego przygotowywanego domowymi sposobami, by po latach zbudować jedno z największych imperiów kosmetycznych na świecie. Przede wszystkim jednak Helena otworzyła pierwszy w Europie salon piękności, który mieścił się w Londynie. Od 1917 firma krakowianki produkuje kosmetyki na skalę przemysłową zaczyna się jej światowa ekspansja, trwająca nieprzerwanie do dziś. 2. Jakub Węgierko. Dzięki niemu z cukrzycą można żyć W 1889 roku na świat przyszedł syn ogrodnika cmentarza żydowskiego przy Okopowej w Warszawie Mieczysława Węgierko i jego żony Justyny Obstblum. Nikt nie spodziewał się, jak wiele mały Jakub zrobi dla chorych na całym świecie. Jakub Węgierko ukończył studia medyczne na uniwersytecie w Zurychu i zrobił doktorat w Bernie. W latach 20. był lekarzem w wojsku polskim. Po przejściu do cywila prowadził pracę badawczą i w 1926 roku stworzył coś, co ogromnie ułatwiło życie cukrzykom. Metodę leczenia cukrzycy dużymi dawkami insuliny, wspomaganą dietą. 1. Hilary Koprowski. Człowiek, który zatrzymał polio Hilary Koprowski urodził się w 1916 roku w Warszawie, w rodzinie o korzeniach żydowskich. Mógł zostać znanym muzykiem (ukończył warszawskie konserwatorium muzyczne i artystyczną Akademię św. Cecylii w Rzymie), jednak postawił na karierę medyczną. Na szczęście dla milionów ludzi. Hilary Koprowski po latach badań stworzył szczepionkę na wirus polio, wywołujący groźną chorobę Heinego-Medina. Pracował wówczas w Stanach Zjednoczonych. W 1952 roku wybuchła tam prawdziwa epidemia wirusa. Zachorowało 50 000 osób, z czego kilkanaście procent zmarło. Plagę zahamowała dopiero szczepionka Koprowskiego. Dlatego kiedy w latach pięćdziesiątych polio uderzyło w Polskę, o pomoc zwrócono się właśnie do niego. Ponownie epidemia została zatrzymana. Źródła: Fred E. Bernsten, Max Factor, Społeczny Instytut Wydawniczy ZNAK, Kraków 2013. Michele Fitoussi, Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno, Warszawa 2013 Ludwik Hirszfeld, Historia jednego życia, Warszawa 2000. Żydzi polscy. Historie niezwykłe, red. Magdalena Prokopowicz, Warszawa 2010. Walter Żelazny, Ludwik Zamenhoff:życie i dzieło, recepcja i reminiscencje, wybór pism i listów, Kraków 2012
PAŁACYK MICHLA Pałacyk Michla, Żytnia, Wola, C bronią się chłopcy spod "Parasola". G C A na Tygrysy maja visy, to warszawiacy, klawe urwisy G C są! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, pręż
Biuro Klubów "Gazety Polskiej" 505 038 217, (12) 422 03 08; klubygp@ ul. Bracka 15 I piętro 31-005 Kraków Polityka prywatności: Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek.
Czuwaj is Free Education app, developed by Polish Scouting Organization. Latest version of Czuwaj is 1.0, was released on 2019-12-02 (updated on 2019-12-02). Overall rating of Czuwaj is 3.7. This app had been rated by 9 users. How to install Czuwaj on Windows and MAC? You are using a Windows or MAC operating system computer.
Salonik na piętrze Pałacyku Michla na Woli, w którego oknie urządzono stanowisko miotacza płomieni, zapełnia się wieczorem żołnierzami „Parasola”. Oprócz ludzi podchorążego „Gryfa”, broniących powstańczej placówki ulokowanej w tej rezydencji bogatej rodziny warszawskich młynarzy i piekarzy, Michlerów, do pałacyku ściągają harcerze i harcerki z innych plutonów i kompanii. Po czterech dniach walk, 4 sierpnia, bataliony Kedywu wciąż opierają się nacierającym na Wolę Niemcom, a straty „Parasola”, licząc z rannymi, nie przekraczają jeszcze 10 proc. Nastroje są dobre i poprawiają się jeszcze, gdy gospodarze stawiają na stół kilka znalezionych w piwnicy butelek wina. Duszą towarzystwa jest roześmiany, niepozorny blondyn o nieregularnych rysach. To kapral podchorąży „Ziutek”, Józef Andrzej Szczepański, batalionowy poeta, znany z fantazji i humoru, oraz – famę tę sam konsekwentnie podtrzymuje – pożeracz serc niewieścich. Tego wieczoru wszyscy czekają na jego pierwszy powstańczy wiersz. „Ziutek” recytuje: „Pałacyk Michla, Żytnia, Wola/ Bronią się chłopcy od „Parasola” / Choć na „tygrysy” mają visy/To warszawiaki, fajne chłopaki są”. Po chwili pod wiersz podkłada melodię na motywach znanej przedwojennej pieśni „Nie damy Popradowej fali”. Sala podchwytuje refren: „Czuwaj wiaro i wytężaj słuch/ Pręż swój młody duch/Pracując za dwóch! /Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, / Pręż swój młody duch/ jak stal”. Piosenka towarzyszy batalionowi jako nieoficjalny hymn do końca powstania. Wkrótce zna ją cała Warszawa. Najpopularniejszą pieśń walczącej stolicy śpiewa Mieczysław Fogg podczas występów dla żołnierzy i chroniących się w piwnicach cywilów. Syn austriackiego zawodowego oficera i legionisty, a potem prawnika w PKP, urodzony w 1922 r. Józef Szczepański laury poetyckie zdobywał od czasów szkolnych. Jako uczeń gimnazjum Władysława IV w Warszawie zapełniał mową wiązaną całe bruliony. Jego wiersze, odnoszące się zwykle do realiów życia, z satyrycznym zacięciem odzwierciedlały pogodę ducha ich autora. I nawet wojna tego nie zmieniła. Po ewakuacji z Warszawy w 1939 r., Szczepański, jedynak – jego młodszy brat urodził się dopiero w czasie wojny, mieszkał z rodzicami w Krakowie i Rzeszowie. Dopiero gdy późną jesienią 1943 r. odwiedził go dawny kolega szkolny, postanowił wrócić do stolicy, by uczyć się na tajnych kompletach, a przede wszystkim włączyć się do konspiracji. Wkrótce trafił do plutonu Bronisława Pietraszewicza „Lota” w kompanii „Agat”, późniejszym „Parasolu”. Wiosną 1944 r. ukończył podchorążówkę Agricola. Brał udział w ratowaniu rannych uczestników zamachu na Kutscherę i w wielu akcjach bojowych, w nieudanym zamachu w Krakowie na Wilhelma Koppe, najwyższego funkcjonariusza hitlerowskich władz bezpieczeństwa w GG. I wciąż zapełniał wierszami nowe zeszyty. Pisał o kolegach z podchorążówki, codziennym życiu żołnierzy podziemia, akcjach bojowych i przygodach: „Oj nie ma, nie ma/jak z peema/ jak z peema/rżnąć”. Rzadko uderzał w bardziej podniosłe struny. Tym mocnej brzmią np. słowa jego wiersza „Do Matki”: „Dziś idę walczyć Mamo/ Może nie wrócę więcej/ Może mi przyjdzie polec tak samo/ jak tyle, tyle tysięcy”. Wieczór 4 sierpnia to na Woli ostatnie chwile względnego spokoju. Następnego dnia esesmani gen. Reinefartha i kryminaliści obersta Dirlewangera – zgodnie z planem von dem Bacha-Zelewskiego przewidującym izolowanie kolejnych dzielnic miasta – zaczynają, wzmocnieni czołgami, natarcie Wolską i Górczewską w stronę Śródmieścia. Załoga Pałacyku Michla odpiera granatami i ogniem broni maszynowej trzy kolejne szturmy wdzierających się na jego parter Niemców. Podchorąży „Ziutek” ze swego karabinu odgryza się nieprzyjacielskim strzelcom wyborowym. Ale o trzeciej po południu pod ostrzałem „Panter” obrońcy muszą opuścić Pałacyk. Następne wiersze „Ziutka” powstają podczas trzytygodniowych walk oddziałów Kedywu w obronie Starówki. Coraz mniej w nich dawnej niefrasobliwości batalionowego wierszopisa, coraz więcej – goryczy. Przedostatni wiersz to wstrząsające pożegnanie dowódcy 1. kompanii, „Rafała”. Ostatni, „Czerwona Zaraza”, jest dramatycznym wezwaniem do Armii Czerwonej: „Czekamy ciebie, czerwona zarazo/byś wybawiła nas od czarnej śmierci”. Pierwszego września 1944 r. kapral podchorąży „Ziutek” dowodzi ostatnią grupą żołnierzy „Parasola” broniących placu Krasińskich. Ich zadaniem jest nie dopuścić Niemców do włazu do kanałów, którymi wycofują się obrońcy Starówki. Po południu „Ziutek”, zostaje ciężko ranny w brzuch. Nafaszerowanego środkami przeciwbólowymi koledzy ewakuują do Środmieścia. Umiera dziesiątego września w powstańczym szpitalu.[i]Piotr Stachiewicz, „Parasol” Wiesław Stradomski, „Ostatnia reduta”[/i] [i]Grzegorz Łyś - dziennikarz „Rzeczpospolitej”,popularyzator nauki, autor licznych publikacji z zakresu turystyki historycznej[/i] Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ
ŚPIEWNIK PATRIOTYCZNY wiersze i pieśni na 100-lecie Niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej 1918 – 2018 WYBÓR I OPRACOWANIE: WOJCIECH DĄBROWSKI Wybór tekstów,…
Tamtej nocy nie zapomnę Zbudził mnie nad ranem własny krzyk Serce biło jak szalone.. Takiej ciszy nie usłyszy nikt.. Tamtej nocy już nie spałem Sen koszmarny wracał... Wracał strach... Wielki ogień nad Warszawą... I walący się na głowy dach... Czy było, jak w mym śnie? Wiedzą tylko oni... Bóg to wie... Choć w czterdziestym czwartym stanął czas Żyją wciąż... Bo żyją w nas... x2 Tłum bezbronny, za nim czołgi... Trupie czaszki i sukienek biel... Słońce w oczy... Łza się toczy... Ten ostatni pocisk trafi w cel! Garść nabojów po harcerzu... Padł przed chwilą... Niepotrzebne mu... Barykada cała w ogniu... Smród kanałów kradnie resztki tchu! Czy było, jak w mym śnie? Wiedzą tylko oni... Bóg to wie... Choć w czterdziestym czwartym stanął czas Żyją wciąż... Bo żyją w nas... x3 Trudno jest wytrwać, gdy wszystko zdaje się stracone. Trudno jest marzyć, gdy marzenia Twoje depczą. Trudno jest stać gdy chcą Cię rzucić na kolana. Marzyć o słońcu gdy wokoło strugi deszczu. Lecz przysięgaliśmy na orła i na krzyż, na dwa kolory, te najświętsze w Polsce barwy, na czystą biel i na gorącą czerwień krwi, na wolność żywych i na wieczną chwałę zmarłych. Trudno zwyciężać gdy w zwycięstwo Twe nie wierzą. Trudno jest walczyć, gdy poległo już tak wielu. Trudno jest ciągle na zamiary siły mierzyć, ostatnią kulą jak opłatkiem się podzielić. Lecz przysięgaliśmy na orła i na krzyż, na dwa kolory, te najświętsze w Polsce barwy, na czystą biel i na gorącą czerwień krwi, na wolność żywych i na wieczną chwałę zmarłych. Trudno się czasem z Twoją wolą zgodzić Panie, i stać spokojnie gdy ofiarne płoną stosy, ale swój los przyrzekaliśmy rzucić na nie, by swoje życie jak przeszkodę móc przeskoczyć. Bo przysięgaliśmy na orła i na krzyż, na dwa kolory, te najświętsze w Polsce barwy, na czystą biel i na gorącą czerwień krwi, na wolność żywych i na wieczną chwałę zmarłych. I zwyciężymy, gdy zwycięstwo dasz nam Panie przyjmiemy klęskę, jeśli taka Twoja wola. Tylko daj, w godzinie próby nam wytrwanie, Gdy upadniemy zawsze pozwól powstać z kolan. Bo przysięgaliśmy na orła i na krzyż, na dwa kolory, te najświętsze w Polsce barwy, na czystą biel i na gorącą czerwień krwi, na wolność żywych i na wieczną chwałę zmarłych. Na twarzach kurz przebytych wielu dróg Spod zabłoconych kopyt pryska piach Przed nami gdzieś Moskal czai się Za nami został ból i strach Nikt nie wie dziś co niesie nowy dzień Powywracane krzyże znaczą szlak W kolorze krwi objawił diabeł się Czerwona gwiazda jego znak Prowadzą Bóg, Ojczyzna, Honor i gniew Dopóki szabla w dłoni, a w żyłach krew Dopóki Sam Komendant wiedzie nas na bój Nie zginiesz, Polsko, kraju mój Jest taki kraj, kwitnący niby sad Co się zaczyna hen za linią wzgórz Tam czeka nas wymarzony dom Tam złotem szumią łany zbóż Choć wielu nas, nie wszyscy dojdą tam Niejeden spocznie w cieniu drzew Brzozowy krzyż nagrodą będzie mu A ukołysze ptaków śpiew Prowadzą Bóg Ojczyzna Honor i Gniew Dopóki szabla w dłoni, a w żyłach krew Dopóki Sam Komendant wiedzie nas na bój Nie zginiesz, Polsko, kraju mój Prowadzą Bóg Ojczyzna Honor i Gniew Dopóki szabla w dłoni, a w żyłach krew Dopóki Sam Komendant wiedzie nas na bój Nie zginiesz, Polsko, kraju mój Prowadzą Bóg Ojczyzna Honor i Gniew Dopóki szabla w dłoni, a w żyłach krew Dopóki Sam Komendant wiedzie nas na bój Nie zginiesz, Polsko, kraju mój Nie wiem skąd w pamięci mej zjawiają się, zamykam oczy, stoją wciąż jak we śnie. Klepsydrę znów obrócił los. Został duszy jęk, cichy i bolesny niczym szloch. Widzę dzieci zaplątane w tamte dni, dorosłe oczy, w których nie masz jednej łzy. Odeszły w mrok, bezbronne tak. Tylko duszy krzyk w ciszy zatrzepotał niby ptak. Widzę matki szukające rodzin swych, w płonących gruzach gdzie ocaleć nie mógł nikt. Wypalił się nadziei ślad. Tylko duszy jęk, w liściach błądzi czasem, tylko wiatr. Widzę chłopców, pod obstrzałem pryska piach, za duże chełmy, w oczach skrył się zwykły strach. Odeszli gdzieś, przeminął czas. Tylko duszy krzyk wzbił się ponad światem... i zgasł. Ciężkie czasy legionera, raz, dwa, trzy, Los go gnębi jak cholera, raz, dwa, trzy, Robić dużo, a jeść mało, Maszerować jak przystało, raz, dwa, raz, dwa, trzy. Druh - karabin ciąży w dłoni, raz, dwa, trzy, Bagnet o łopatkę dzwoni, raz, dwa, trzy. A przy boku ładownica I manierka powiernica, raz, dwa, raz, dwa, trzy. Komendanci rano wstają, raz, dwa, trzy, Żołnierzowi spać nie dają, raz, dwa, trzy, Ledwieś zdążył wciągnąć gacie, Już na pole smaruj bracie, raz, dwa, raz, dwa, trzy. Dawniej były lepsze czasy, raz, dwa, trzy, Bo jadało się kiełbasy, raz, dwa, trzy, Nim znów wrócą czasy syte, To odwalisz dawno kitę, raz, dwa, raz, dwa, trzy. Chlebuś dają nam człowiecze, raz, dwa, trzy, Co się z starych trocin piecze, raz, dwa, trzy, Rzadkiej zupki się napijesz I dzień cały o tym żyjesz, raz, dwa, raz, dwa, trzy. Z czego robią naszą kawę, raz, dwa, trzy, To zupełnie nieciekawe, raz, dwa, trzy, Mięso zaś też drwi z człowieka, Bo drży, miauczy albo szczeka, raz, dwa, raz, dwa, trzy. Rano ćwiczą nas po szwedzku, raz, dwa, trzy, Cały dzionek po niemiecku, raz, dwa, trzy, A po polsku jeść nam dają, Tak to bracie nas kiwają, raz, dwa, raz, dwa, trzy. Czy widzisz te gruzy na szczycie? Tam wróg twój się kryje jak szczur. Musicie, musicie, musicie Za kark wziąć i strącić go z chmur. I poszli szaleni zażarci, I poszli zabijać i mścić, I poszli jak zwykle uparci, Jak zawsze z honorem się bić. Czerwone maki na Monte Cassino Zamiast rosy piły polską krew. Po tych makach szedł żołnierz i ginął, Bo od śmierci silniejszy był gniew. Przejdą lata i wieki przeminą. Pozostaną ślady dawnych dni I wszystkie maki na Monte Cassino Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi. Czy widzisz ten rząd białych krzyży? Tam Polak z honorem brał ślub. Idź naprzód, im dalej ,im wyżej, Tym więcej ich znajdziesz u stóp. Ta ziemia do Polski należy, Choć Polska daleko jest stąd, Bo wolność krzyżami się mierzy, Historia nie jeden zna błąd. Czerwone maki na Monte Cassino Zamiast rosy piły polską krew. Po tych makach szedł żołnierz i ginął, Bo od śmierci silniejszy był gniew. Przejdą lata i wieki przeminą. Pozostaną ślady dawnych dni I wszystkie maki na Monte Cassino Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi. To nic, że długi jest marsz, Słońce osuszy twarz, Idziesz i liczysz naboje - ostatnie trzy, I nie chybisz już - to wiesz! Róża czerwono, biało kwitnie bez, Nikt z nas nie pęka, chociaż krucho jest, Wzgórza przejdziemy, wodą popijemy, Kuchnie polowe diabli wiedzą gdzie! Kto by się martwił, że na drodze Kurz i śnieg i deszcz - to znamy już. Wzgórza przejdziemy, wodą popijemy, Woda po walce ma jak wino smak. Róża czerwono, biało kwitnie bez Dojdziesz bracie, choć krucho jest! Stary karabin, twój brat, Jeszcze zadziwi świat. Będą znów piękne dziewczyny za wojskiem szły, A że w oczy deszcz - to nic! Róża czerwono, biało kwitnie bez Nikt z nas nie pęka, chociaż krucho jest, Wzgórza przejdziemy, wodą popijemy, Kuchnie polowe diabli wiedzą gdzie! Kto by się martwił, że na drodze kurz i śnieg i deszcz - to znamy już. Wzgórza przejdziemy, wodą popijemy, Woda po walce ma jak wino smak. Róża czerwono, biało kwitnie bez, Dojdziesz bracie, choć krucho jest! Legiony to - żołnierska nuta, Legiony to - straceńców los, Legiony to - żołnierska buta, Legiony to - ofiarny stos. My, Pierwsza Brygada, Strzelecka gromada, Na stos rzuciliśmy nasz życia los, Na stos, na stos. x2 O, ileż mąk, ileż cierpienia, O, ileż krwi, wylanych łez. Pomimo to - nie ma zwątpienia, Dodawał sił - wędrówki kres. My, Pierwsza Brygada, Strzelecka gromada, Na stos rzuciliśmy nasz życia los, Na stos, na stos. x2 Mówili, żeśmy stumanieni, Nie wierząc nam, że chcieć - to móc. Lecz trwaliśmy osamotnieni, A z nami był nasz drogi wódz! My, Pierwsza Brygada, Strzelecka gromada, Na stos rzuciliśmy nasz życia los, Na stos, na stos. x2 Nie rzucim ziemi skąd nasz ród! Nie damy pogrześć mowy. Polski my naród, polski lud, królewski szczep Piastowy. Nie damy, by nas zgnębił wróg! Tak nam dopomóż Bóg! Tak nam dopomóż Bóg! Do krwi ostatniej kropli z żył bronić będziemy ducha, aż się rozpadnie w proch i w pył krzyżacka zawierucha. Twierdzą nam będzie każdy próg! Tak nam dopomóż Bóg! Tak nam dopomóż Bóg! Nie złamie wolnych żadna klęska, Nie strwoży śmiałych żaden trud – Pójdziemy razem do zwycięstwa, Gdy ramię w ramię stanie lud. Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, Za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew! Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, Gdy padnie rozkaz Twój, poniesiem wrogom gniew! Powiśle, Wola i Mokotów, Ulica każda, każdy dom – Gdy padnie pierwszy strzał, bądź gotów, Jak w ręku Boga złoty grom. Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, Za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew! Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, Gdy padnie rozkaz Twój, poniesiem wrogom gniew! Od piły, dłuta, młota, kielni – Stolico, synów swoich sław, Że stoją wraz przy Tobie wierni, Na straży Twych żelaznych praw. Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, Za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew! Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, Gdy padnie rozkaz Twój, poniesiem wrogom gniew! Poległym chwała, wolność żywym, Niech płynie w niebo dumny śpiew, Wierzymy, że nam Sprawiedliwy, Odpłaci za przelaną krew. Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, Za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew! Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, Gdy padnie rozkaz Twój, poniesiem wrogom gniew!
Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, Pręż swój młody duch, Pracując za dwóch! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, Pręż swój młody duch jak stal! A każdy chłopak chce być ranny, Sanitariuszki - morowe panny, I gdy cię kula trafi jaka, Poprosisz pannę - da ci buziaka - hej! Czuwaj wiaro Z tyłu za linią dekowniki,
1. Pałacyk Michla, Żytnia, Wola, bronią jej chłopcy od „Parasola”, choć na „tygrysy mają visy, to warszawiaki fajne chłopaki są! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, pracując za dwóch! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, pręż swój młody duch jak stal! 2. Każdy chłopaczek chce być ranny… sanitariuszki – morowe panny, i gdy cię kula trafi jaka, poprosisz pannę, da ci buziaka, hej! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch… 3. Z tyłu za linią dekowniki, intendentura, różne umrzyki, gotują zupę, czarną kawę i tym sposobem walczą za sprawę, hej! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch… 4. Za to dowództwo jest morowe, bo w pierwszej linii nadstawia głowę, a najmorowszy z przełożonych, to jest nasz „Miecio” w kółko golony, hej! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch… 5. Wiara się bije, wiara śpiewa, szkopy się złoszczą, krew ich zalewa, różnych sposobów się imają, co chwila „szafę” nam posuwają, hej! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch… 6. Lecz na nic „szafa” i granaty, za każdym razem dostają baty i co dzień się przybliża chwila, że zwyciężymy! I do cywila, hej! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch…
. 384 244 485 272 314 62 130 378
czuwaj wiara i wytężaj słuch