Koronawirusa wykryto już w dwóch obozach dla uchodźców i w hotelu, w którym mieszkają ubiegający się o azyl. Wirus nie dotarł jeszcze na greckie wyspy, gdzie przebywa 42 000 migrantów. Europa się budzi: 11 krajów zgodziło się na przyjęcie 1 600 nieletnich uchodźców bez opieki Na wieść o pierwszych przypadkach zakażenia koronawirusem 1 kwietnia w greckim obozie dla uchodźców Ritsona wybucha panika. Ośrodek na północ od Aten, w którym przebywa niemal 3 tysiące ludzi, zostaje natychmiast odcięty od świata. Panuje chaos: Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) nie informuje mieszkańców Ritsony o sytuacji. Ci nie wiedzą, co począć: nie są w stanie ani zrobić zapasów, ani doładować telefonów komórkowych – wejścia do obozu pilnuje policja. Nikt nie ma prawa opuścić terenu. Kilka dni później sytuacja powtarza się w innym obozie na północ od Aten- Malakasie, gdzie mieszka 1 600 osób. Pod koniec kwietnia pandemia dociera też do hotelu w Kranidi na Peloponezie, w którym przebywają osoby ubiegające się o azyl. Ośrodek dla uchodźców Malaksa. Fot. Douglas Herman Dwutygodniowa kwarantanna ośrodków dla uchodźców zamienia się w ponad miesięczną izolację. Ludzie są pozostawieni samym sobie. „Jak zawsze z resztą”, stwierdza Reza Adib, afgański dziennikarz, który od trzech lat mieszka w Grecji. „Korona, czy nie korona – traktują nas w ten sam sposób. Tutaj jesteś numerkiem, nie człowiekiem”. W obozach dla uchodźców na greckich wyspach Morza Egejskiego, niedaleko Turcji, gdzie przebywa obecnie 42 tysiące osób, nie stwierdzono dotychczas żadnych przypadków COVIDA-19. Ale jak być czegokolwiek pewnym, gdy nie przeprowadza się testów? Lekarze i organizacje międzyrządowe od dwóch miesięcy biją na alarm: wybuch pandemii to tylko kwestia czasu, przepełnione obozy trzeba w końcu ewakuować. Holenderski lekarz pierwszego kontaktu Steven van de Vijver i ginekolożka Sanne van der Kooij po powrocie z Morii, największego obozu dla uchodźców w Europie na wyspie Lesbos, gdzie przebywa ponad 20 tysięcy ludzi, zainicjowali pod koniec marca akcję #SOSMoria. Aby zmusić polityków do działania. Grecja osamotniona Na początku marca przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w Grecji, podczas wizyty w Grecji, wymsknęły się słowa podziękowania za bycie „tarczą Europy”. Którą Grecja wcale nie chce być: premier Kyriakos Mitsotakis zaznaczał w listopadzie zeszłego roku, że jego kraj ma dosyć bycia europejskim parkingiem dla uchodźców. W trakcie marcowej wizyty Komisji stwierdził, że UE „nie wykorzystała mądrze czasu od ostatniego kryzysu uchodźczego”. Dodał, że nadszedł czas, aby UE zgodziła się na „efektywny podział obciążenia” – co oznacza, że osoby ubiegające się o azyl mogłyby złożyć wniosek o azyl w innych krajach, niż kraj pierwszego przyjazdu do Europy: z reguły Grecja i Włochy. Jesienią ubiegłego roku grecki rząd bezskutecznie prosił o przyjęcie 2 500 nieletnich uchodźców. Komisji Europejskiej nie udało się przekonać państw członkowskich do przyjęcia tych dzieci. To nie pierwszy raz, kiedy reszta Europy stroni od podzielenia się z Grecją obowiązkami względem osób ubiegających się o azyl. Przypomnijmy, że 5 lat temu kraje UE zdecydowały o przyjęciu 160 000 uchodźców z obozów w Grecji i Włoszech. Skończyło się na 18 770 osobach (dane z maja 2017). Polska i Węgry nie przyjęły nikogo, Czechy ograniczyły się do 12 osób. Na początku kwietnia 2020 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że państwa te złamały europejskie prawo, odmawiając przyjęcia uchodźców. Ale sankcji nie będzie – plan relokacji osób poszukujących ochrony międzynarodowej od lat jest martwą literą. Mini wersja relokacji wróciła na polityczną agendę w marcu. Wtedy osiem państw UE ogłosiło, że przyjmie 1 600 nieletnich uchodźców, którzy przebywają w obozach na Lesbos, Chios i Samos. 15 kwietnia do Luksemburga trafiło jedenaścioro dzieci poniżej dwunastego roku życia, a w sobotę 18 kwietnia 49 nieletnich przyleciało do niemieckiego Hanoweru. To głównie chłopcy: 92,5 proc. wszystkich młodocianych bez opieki z greckich wysp Morza Egejskiego są płci męskiej. Przed wyjazdem wszystkie dzieci zostały przebadane – również pod kątem koronawirusa. Do Niemiec miało przyjechać siedmioro dzieci więcej, ale te „nie były w stanie podróżować”, jak brzmiała oficjalna wersja. Powodem był świerzb. Lepiej mało, niż nic Komisarz UE ds. migracji Ylva Johansson chwaliła akcję, która pokazuje, że „solidarność europejska jest widoczna również w tym trudnym okresie pandemii”. Ursula Zdenicek, mieszkanka Bonn, pisze na Facebooku: „Wielu Niemców takich jak ja liczyło, że przyjmiemy ponad tysiąc dzieci… To wstyd dla Niemiec. Ale te kilkaset dzieci to zawsze coś!”. Ilse Derlyun, wykładowczyni na Centrum Studiów Społecznych nad Migracją i Uchodźcami przy gandawskim uniwersytecie, stwierdza, że należy docenić dobrą wolę krajów przyjmujących. Ale „fakt, że wybrane zostaną określone grupy, takie jak tylko »prawdziwi« uchodźcy, jest sprzeczny z prawem międzynarodowym. Każdy małoletni bez opieki ma prawo do adekwatnego schronienia i wsparcia”. Malakasa, wejście do obozu. Fot. Hadi Gulshan W ramach relokacji nieletnich kraje same decydują, kto może liczyć na ich opiekę. Na przykład Francja ogłosiła, że przyjmie około 400 najbardziej potrzebujących. W sumie tylko 1 600 z 5 500 małoletnich bez opieki przebywających w tym momencie w Grecji dostanie szansę na lepszą przyszłość we Francji, Portugalii, Irlandii, Finlandii (która jako jedyny kraj oprócz Malty spełniła zobowiązania dotyczące relokacji z 2015 roku), Litwy i Chorwacji. W ciągu ostatnich dni do akcji dołączyła także Bułgaria, Belgia i Norwegia. W Holandii kategoryczny sprzeciw rządu wywołał burzę. Ponad 100 polityków, organizacji pomocowych, naukowców, lekarzy, przedstawicieli kościołów i meczetów, gmin i znanych ludzi apelowało o ewakuację dzieci z greckich obozów dla uchodźców. Wezwanie do akcji nigdy jeszcze w Holandii nie było tak duże. Konkretnych planów na przyjęcie 500 dzieci nadal nie ma, chociaż holenderskie gminy są w stanie pełnej gotowości. W ubiegły czwartek wyszło na jaw, że sekretarz rządu ds. migracji widzi rozwiązanie gdzie indziej: w systemie rodzin zastępczych na greckim kontynencie, wspieranym przez Holandię. „To pozorne rozwiązanie”, przestrzegają organizacje pozarządowe. Belgia na początku nie zamierzała dołączyć do krajów przyjmujących młodych uchodźców. Minister ds. Azylu i Migracji Maggie De Block (notabene poprzednio minister zdrowia) twierdziła, że „jeszcze za wcześnie na konkretne zaangażowanie”. Pytanie brzmi raczej, kiedy będzie za późno. Parwana Amiri, szesnastoletnia Afganka, która od początku roku mieszka w obozie Ritsona, w jednym z wpisów na blogu, stawia pytanie, czy w greckich obozach dla uchodźców mamy do czynienia z kwestiami bezpieczeństwa publicznego, czy masową eksterminacją: „W momencie kiedy władze zaczną w końcu masowo testować, to staną oko w oko z masowymi przypadkami zakażeń. Czy oni tego nie rozumieją? Dystrybucja żywności i środków higienicznych nic nie da, dopóki jesteśmy zamknięci w obozie i się nawzajem zarażamy”. „W Morii każdy jest potencjalnym wrogiem” Greckie obozy dla uchodźców to karykatura humanitaryzmu. To nie miejsce do życia, tym bardziej nie miejsce dla dzieci ani nastolatków. Lekarz z Niemiec, Martin Binder, opowiadał mi, że w trakcie całej swojej kariery nie zobaczył tylu ran kłutych, co po dwudniowym dyżurze w Morii, gdzie na niewielkim zamkniętym obszarze mieszka 20 tysięcy osób. „Jako lekarz nie byłem w szoku – leczenie ludzi to moja praca. Ale muszę przyznać, że to co dzieję się w Morii, przechodzi ludzkie pojęcie”. Binder przypuszcza, że w nocy obóz zamienia się w strefę wojny. „Raz przyszedł do mnie młody chłopak, krew ciekła na podłogę. Został dźgnięty dwa razy. Wychodziłem z toalety, kiedy ktoś mnie napadł, mówił mi”. „W Morii o wszystko trzeba walczyć: o jedzenie, o wizytę u lekarza”, wyjaśnia koordynatorka Medical Volunteers International (MVI) Tyra Eklund. ”W tym kontekście każda osoba jest potencjalnym wrogiem”. Niektórzy nie radzą sobie z bezustanną walką o przetrwanie. Wybuchają. „Bójki między grupami to norma. Ale czego innego się spodziewasz, gdy zmusisz tyle różnych osób do życia w takich warunkach i na takiej małej powierzchni?”. W tym otoczeniu dorastają dzieci i nastolatkowie. Eklund: „A okres dojrzewania jest trudny w każdym kontekście. Nawet w Szwecji, skąd pochodzę. W Morii nasiąkasz agresją, nosisz ją w sobie. W pewnym momencie to musi znaleźć w jakiś sposób ujście. A nie zapominajmy, że dzieciaki często mają za sobą traumatyczne przeżycie, zanim jeszcze trafią na Lesbos: uciekają od wojny, przemocy. Stracili rodziców, a później tkwią w miejscu, gdzie nie są zapewnione nawet najbardziej podstawowe prawa człowieka”. Chociażby prawo do dobrego życia. Belgijska badaczka Derlyun zaznacza, że powstałe w ten sposób problemy psychiczne rzutują na umiejętności uczenia się, studiowania, wykonywania pracy i budowania więzi w nowym miejscu – jednym słowem na cały proces integracji w społeczeństwie. „Nie możemy dłużej odwracać wzroku. Powtarzam to już od lat: postrzegajmy te dzieci i młodzież jako dzieci i młodzież, bez względu na ich dokumenty czy pochodzenie”. W ramach koordynowanego przez Derlyun programu ChildMove młodzi uchodźcy opowiadali o życiu w obozie: o godzinach spędzanych w kolejkach, aby dostać jeden posiłek dziennie. O tym jak ich rany od świerzbu nie są leczone. O tym jak są atakowani, gdy nocą idą do toalety. „Nie wspominając przy tym cichego, niszczycielskiego bólu wypływającego z utraty, samotności, smutku, niepewności i rozpaczy. Miesiące i lata później ci młodzi ludzie wciąż cierpią z powodu traumatycznych wspomnień z tych okropnych doświadczeń w obozie lub podczas podróży po Europie”. Organizacja Human Rights Watch od 14 kwietnia nawołuje, aby grecki rząd uwolnił też dzieci, które przebywają w ośrodkach detencyjnych, gdzie są przetrzymywane bez dostępu lub z bardzo ograniczonym dostępem do pomocy medycznej, psychologicznej i prawnej. „Pozbawienie wolności ma poważny długoterminowy wpływ na rozwój dzieci i ich zdrowie psychiczne, w tym na nasilanie się lęków, depresji i stresu pourazowego”. #FreeTheKids. Ula Idzikowska Dziennikarka, reporterka. Absolwentka filologii niderlandzkiej, literatury porównawczej i dziennikarstwa śledczego. Obecnie mieszka we Lwowie, czasami w Szczecinie. Poprzednie 11 lat spędziła w Belgii, Holandii i reszcie świata. Pisze o migracji i tematyce społecznej.
Szukasz pięknych jezior w Szwecji? Nie ma nic lepszego niż relaks nad wodą lub szybka kąpiel w ciepły dzień. Poniżej znajdziesz listę najpiękniejszych jezior w Szwecji według społeczności komoot – odwiedź jedno z nich podczas kolejnej Wyprawy! 1. Åsnen. 2. Am Ufer des Grövelsjön. 3. Stuor Dáhtà.
Na początku uroczystej akademii przypomniano o ważnej dla Polski rocznicy: 1 maja minęło 10 lat od wejścia Polski do UE. Uczczono ją trzema polskimi tańcami: polonezem, trojakiem i cieszyniokiem. W klimat słonecznej Grecji wprowadziły wszystkich uśmiechnięte przedszkolaki, które pod kierunkiem Jolanty Pendel zatańczyły taniec z filmu "Grek Zorba". Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym lub po zalogowaniu się. Uczestnicy święta mieli niepowtarzalną okazję aby dowiedzieć się, co obecnie dzieje się na górze Olimp, bo program artystyczny, przygotowany przez uczniów szkoły pod opieką Anny Banat, oparty został na mitologii greckiej. – Dla wszystkich gości i mieszkańców Olimpu mniejsze i większe nimfy śpiewały piosenki oraz tańczyły sirtaki i inne tańce greckie. Nie mogło zabraknąć piosenki z repertuaru Anny German "Greckie wino" w wykonaniu Olgi Bernat, czy piosenki Eleni "Troszeczkę ziemi, troszeczkę słońca" w wykonaniu Zosi Zełep. W czasie swoich występów tancerki zerkały ukradkiem na Zeusa, mając nadzieję, że któraś z nich spodoba się mu i ten, tak jak Europę, porwie ją na swoim grzebiecie. Lecz tym razem Zeus był wierny swojej Herze. Wszyscy się wreszcie dowiedzieli skąd się wzięły nasze codzienne smutki, troski i te "pały" w dzienniku. To wszystko przez puszkę Pandory. Jej historię wyśpiewał Ksawery Zdeb, a w rolę Pandory wcieliła się Zuzia Woźny – scenariusz przedstawienia objaśniała koordynator projektu, prowadząca szkolne zespoły taneczne Wanda Górna. – Grecja to nie tylko morze, piękne plaże, słońce czy Olimp, to także wspaniała grecka kuchnia. Specjalnie na uroczystość przybyli greccy kucharze aby popisać się swoimi tanecznymi, umiejętnościami i przeprowadzić taneczne "kuchenne rewolucje". Cała uroczystość, to była prawdziwa grecka uczta, podczas której gości i uczniów zabawiały zespoły taneczne Iskra i Iskierka. Imię szkoły zobowiązuje, aby uczniowie posiadali dużą wiedzę na temat swojego patrona, dlatego dlatego od kilku lat osiągają sukcesy w powiatowych konkursach wiedzy o Unii Europejskiej. Zwycięzcy ostatnich: Jakub Ząbek i Ksawery Zdeb – laureaci III miejsca oraz Zuzanna Woźny, która zajęła IV miejsce w konkursie dla klas II-III "Mały Europejczyk", Kacper Wesołowski i Konrad Wróbel – zwycięzcy oraz Zofia Zełep – zdobywczyni III miejsca w konkursie dla klas I-IV "Jestem Polakiem i Europejczykiem" zostali wyróżnieni i nagrodzeni podczas uroczystości, na którą przybyło wielu gości sekretarz z biura poselskiego Lidii Geringer de Oedenberg, dyrektorzy szkół i przedszkoli, przedstawiciel straży pożarnej w Urazie, sołtysi, radni, proboszcz z Urazu ks. Adam Sobótka, pracownicy urzędu gminy, rodzice oraz uczniowie. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Kawałek Grecji w Urazie. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".
GOC, pol. Grecka Cerkiew Prawdziwie Prawosławna) – Cerkiew prawosławna istniejąca od 1925 jako autonomiczna, powstała w opozycji do Kościoła Grecji po przyjęciu przez nich kalendarza neojuliańskiego oraz wstąpieniu w ruch ekumeniczny. Zwierzchnikiem Cerkwi jest Kallinik (Sarandopulos), Arcybiskup Aten i całej Hellady.Greccy politycy zachęcali w poniedziałek polskich przedsiębiorców do udziału w prywatyzacji i inwestycjach w ich kraju. Przekonywali, że szczególnie w ostatnim roku Grecja dokonała ogromnego postępu w walce kryzysem. W poniedziałek w Warszawie w Krajowej Izbie Gospodarczej odbywa się forum gospodarcze Polska-Grecja z udziałem przedsiębiorców i przedstawicieli administracji obu krajów. Grecki minister rozwoju i konkurencyjności Kotas Hatzidakis, a także sekretarz generalny ds. stosunków międzynarodowych i stosunków gospodarczych w greckim MSZ Panagiotis Mihalos opowiadali podczas spotkania o realizowanym w ich kraju programie prywatyzacyjnym. Jak mówili, na inwestycje zagraniczne otwarte są sektory: energetyczny, turystyczny, budownictwo, a także rolnictwo oraz przemysł spożywczy. "Polskie firmy w coraz większym stopniu inwestują za granicą. Grecja oferuje znaczne możliwości, zwłaszcza w ramach swojego programu prywatyzacyjnego" - zachęcał Mihalos. Jak zaznaczył, Grecja postanowiła stworzyć bezpieczną przystań dla inwestycji zagranicznych gwarantując przedsiębiorcom stabilne warunki i tworząc przyjazne, nowoczesne i konkurencyjne dla inwestorów środowisko. Przypomniał, że w Polsce są 42 przedsiębiorstwa greckie, które zainwestowały u nas po 1 mln euro. Ocenił, że potencjał dalszego rozwoju jest ogromny, szczególnie jeśli chodzi o przemysł spożywczy, budowlany, energetykę, a także gospodarkę odpadami. Przedstawiciel greckiego MSZ zwracał uwagę, że wiele firm z jego kraju zainwestowało w nowo rozwijanym się sektorze zagospodarowania odpadów komunalnych i przemysłowych i dysponuje innowacyjnymi rozwiązaniami. "To kolejne pole do współpracy pomiędzy naszymi krajami" - ocenił. Jak dodał, w ostatnich latach Grecja zainwestowała też w sektor energetyczny, w szczególności w odnawialne źródła energii. Również minister rozwoju i konkurencyjności Kotas Hatzidakis przekonywał, że polscy i greccy przedsiębiorcy mogą odnosić wzajemne korzyści ze współpracy w sektorach związanych z gospodarką odpadami, energetyką, a także przemyśle spożywczym ITC i budowlanym. Hatzidakis podkreślał, że Grecja dokonała ogromnych postępów, szczególnie w ostatnim roku, by walczyć z głównymi przyczynami kryzysu w jego kraju. Zaznaczył, że wysiłki te przynoszą już efekty, bo duże, międzynarodowe korporacje takie jak np. HP, Unilever, Philip Morris rozszerzają swoją działalność w Grecji. Zwrócił uwagę, że eksport towarów greckich rośnie (w 2012 r. osiągnął już niemal 14 proc. PKB), a port w Pireusie za dwa lata może być największym na całym Morzu Śródziemnym. Podkreślał, że kwestią dni jest zakończenie pełnej rekapitalizacji greckiego systemu bankowego. Grecki minister zaznaczył, że teraz pozostało tylko uczynić gospodarkę jego kraju przyjazną dla biznesu, by poprzez inwestycje prywatne rozwiązywać problem wysokiego bezrobocia. "Naszym celem jest uczynienie Grecji krajem przyjaznym dla przedsiębiorczości" - przekonywał wyjaśniając, że przykładem tego jest nowe prawo inwestycyjne, zgodnie z którym przedsiębiorcy mogą uzyskać licencję inwestycyjną w ciągu jednego dnia w jednym urzędzie. Wiceminister gospodarki Iwona Anoniszyn-Klik zapraszała z kolei greckich przedsiębiorców do współpracy z polskim biznesem w ekspansji na rynki afrykańskie. "Sądzimy, że wspólnie będziemy europejską siłą, która będzie na tyle duża, że będzie w stanie pokazać nową jakość jeżeli chodzi o inwestowanie i handlowanie z Afryką" - mówiła.. 415 329 168 171 326 381 197 446